piątek, 24 lutego 2017

Coś z Bourjois- tym razem podkład!


Podkład z Bourjoist i moje wspomnienia!

Niestety ale ten podkład noszę ze sobą na prawdę wszędzie, więc wszystko się zdarło :(
Na ogół jestem fanką japońskich i koreańskich kosmetyków, jednak moim cichym ulubieńcem jest także francuska firma Bourjoist. Uwielbiam zapach tych produktów, konsystencje, kolory, jakość.. no wszystko!
Także postanowiłam podzielić się dziś z Wami właśnie jednym z ich produktów, a jest nim podkład rozjaśniający Healthy Mix . Kupiłam go w Rossmanie za około 25zł, z przeceny. Bo bez niej to nawet bym nie spojrzała w jego stronę XD
Jak tak patrzę na stronach internetowych jak prezentuje się cena tego produktu, to muszę przyznać, że nieziemsko nie opłaca się kupować wielu produktów z Bourjoist w klepach stacjonarnych. Ceny są ostro zawyżone. Produkty które kosztują w Rossmanie około 55zł, na internecie można kupić za około 30zł. Także myślę, że tego typu kosmetyki warto kupować, albo przez internet i tylko pójść do sklepu sprawdzić kolor na testerze, albo poczekać tak jak ja xD na przecenę -49% w Rossmanie i mieć już w ogóle tanio.

Pierwsze wrażenie

Można tu zauważyć tą lekką i leistą konsystencje oraz żółtawy odcień
Cóż, jestem wielką fanką firmy Bourjois także nie mogłabym odpuścić sobie takiej promocji i nie kupić tego podkładu!
Jak otworzyłam ów produkt w domu to byłam na prawdę pozytywnie zaskoczona, tym w sumie co zawsze jeżeli chodzi o tą firmę- zapachem, rzecz jasna! Jest on owocowy, delikatny i niesamowicie przyjemny. Jednak po nałożeniu czuć go tylko przez chwilkę ;/
Ładnie wtapia się w skórę, schodzi też regularnie, rozprowadza się bezproblemowo i równomiernie, ale... jest jeden minus (poza ceną oczywiście!)- pozostawia żółty odcień. 
Podkłady bardzo często pozostawiają jakąś poświatę. To pomarańczową, różową...a  ten pozostawia żółtą. Ale widzę, że chyba jest coś na rzeczy, jeżeli chodzi o podkłady francuskie.. 
Jak spojrzymy na mój wcześniejszy post, gdzie recenzowałam La Rosha, da się zauważyć że ich podkład właśnie ma taki pomarańczowo-żółty odcień. Mi osobiście najbardziej się podoba taki różowawy odcień, jednak przyznam szczerzę, że ten żółty kolor nie jest aż tak bardzo widoczny, jak był zaś pomarańczowy w podkładzie z La Rosha! Tam to dopiero było coś...
Także trzeba liczyć się, kupując ten produkt, że daje on lekko żółty odcień. Jeżeli komuś pasują te kolory- to super, to coś idealnie dla niego! Ja osobiście nie lubię tego odcieniu w podkładach, lecz ze względu na fakt, że nie jest to tak bardzo widoczne używam go.
Podkład ten jest także trochę nawilżający co jest bardzo czuć chociażby w konsystencji. Jest ona lekka, trochę może leista przez co rozprowadza się ona gładko i delikatnie, dając zarazem uczucie nawilżenia. 
Warto wspomnieć jednak, że podkład ten nie ma mocnego krycia. Jest on delikatny, więc jeżeli ktoś ma dużo niedoskonałości, nie polecałabym tego produktu. Co prawda wypryski będą mniej widoczne, ale biorąc pod uwagę, że nie jest on jakoś super trwały, pod koniec dnia, wszystko i tak będzie widać z powrotem. Także warto o tym pamiętać, jeżeli zdecydowałybyście się na kupno podkładu z Bourjois :)

Podsumowanie

Podkład mi osobiście bardzo odpowiada. Ma piękny zapach, nawilża przy okazji i dobrze dogaduje się z moim kolorem skóry. Jednak ma lekko żółtawy odcień, który na szczęście nie jest aż tak bardzo widoczny.
Podkład nie jest bardzo trwały, gdyż jeżeli rano mam jakąś niedoskonałość i na całą buzię rozprowadzam cienką warstwę podkładu ( bo nie chcę mieć tapety), to jak wracam do domu po południu/wieczorem, wszystkie niedoskonałości całe już są widoczne.. ;/ A tak jak wcześniej wspomniałam- nie dotykam buzi, nie przebieram się tysiąc razy dziennie także, widać, że jest to rzecz typowa dla tego podkładu. Jest on po prostu delikatny. 
Dzięki swojej lekkiej konsystencji dobrze się nakłada i nie powoduje że widać każdy ślad nakładania (na przykład po gąbce lub pędzlu, co widać jest u ciężkich podkładów). 
Uważam, że jest to na prawdę rewelacyjny produkt, ale zdecydowanie nie jest on dla wszystkich przeznaczony. Ma kilka wymagań i warunków, które trzeba spełniać, abyśmy nakładając ten produkt na skórę twarzy byli zadowoleni z rezultatów. W końcu to kosmetyki są dla nas, a nie my dla nich :)

Warunki i wymagania dla podkładu:
- Nie możecie mieć skóry intensywnie łojotokowej, ponieważ sam z siebie daje on efekt zdrowego blasku, jednak dodając jeszcze świecącą się strefę T, wygląda to na prawdę źle. Jeżeli ktoś, tak jak ja, uparł się, że bardzo chce ten podkład, musi używać na prawdę dobrego pudru. Jak ktoś jednak nie chce używać pudru z jakiegoś powodu, dobrze by było by miał cerę suchą lub normalną. Nawilżenie które daje ten podkład jest na prawdę kojące i pomoże ukryć ewentualne suche skórki
- Nie możecie mieć zbyt mocnego trądziki- chyba że nie przeszkadza Wam pokazywanie go. Podkład jest bardzo delikatny i po pewnym czasie, regularnie w ciągu dnia sam schodzi (albo z naszą pomocą xD) także po kilku godzinach możecie mieć albo niewielką ilość tego produktu, albo nie mieć go w ogóle.
- Wasza skóra jest naturalnie różowa. Ważne jest aby łamać kolory naszej skóry, podkładami o dobrze dobranym kolorze. Jeżeli macie z natury żółty odcień skóry i nałożycie dodatkowo ten podkład, będzie to wyglądać trochę śmiesznie, ponieważ buzia będzie wtedy na prawdę znacząco żółta! Na ten temat na pewno zrobię kiedyś osobny post :)

Ocena

1. Cena: około 25zł w promocji. Normalnie jest bardzo droga w sklepach stacjonarnych, ale na internecie zawsze można znaleźć taniej :)
2. Wydajność: dość duża. Używam tego podkładu już pół roku i 2 tygodnie temu zużyłam go całego
3. Pojemność: 30ml
4. Opakowania: szklane :( ale nawet ładne
5. Zapach: owocowy, delikatny, jednak po nałożeniu już go prawie nie czuć
6. Mój odcień: 51 Vanille Clair
7. Efekty: delikatne krycie, nawilża i rozświetla skórę, nadaje jej zdrowego blasku
8. Dodatkowe cechy: ma lekko żółty odcień, dobry jest dla osób z lekko żółtą cerą
9. Czy kupiłabym ponownie: myślę że tak. Jest na prawdę wyjątkowy dla mnie i jak na razie żaden  inny podkład (poza kremami BB) go nie pobił
10. Czy poleciłabym komuś? Tak, ale pod warunkiem, że spełnia wymagania które opisałam powyżej

10/10 

piątek, 17 lutego 2017

Tonik do twarzy z Etude House


Wonder Pore Freshner 10 in 1, zaprasza!

Szukałam jakiegoś ciekawego toniku pół roku temu. Jedyne co mi wpadło w oko, to tak na prawdę był to właśnie ten tonik! Tylko szczerze przyznam, że teraz jak szukam go w internecie, to w sklepach stacjonarnych można go znaleźć za 75zł i w górę. Ja pamiętam że kupiłam go na Azjatyckim Zakątku za 50zł! Także na prawdę cena jak dla mnie, kolosalnie się zmieniła. Ale czy kupno tego produktu będzie dotyczyć mnie raz jeszcze?

Pierwsze wrażenie

Szukałam toniku który pomoże mi w walce z zaskórnikami i może przy okazji ma inne właściwości, które mogą być korzystne dla mojej ciężkiej w zmianie skóry. Od razu urzekł mnie tonik z Etude House. Raz, że cena nie była (przynajmniej wtedy) wygórowana, a dwa, że miał aż 10 funkcji! Także w jednym 250ml-owym produkcie, jest aż tyle korzyści!
Gdy przetarłam nasączonym wacikiem po raz pierwszy twarz, zauważyłam, że skóra zrobiła się bardziej matowa, a gdy miałam jakąś niedoskonałość to dodatkowo czułam w tym miejscu uczucie szczypania. Dodatkowo, po kilku razach stosowania tego toniku, dało się zauważyć, że produkt wysusza moją skórę i nie wiem czemu po nim robi się lekko czerwona, a niestety ten efekt bardzo długo u mnie schodzi ;/

Obietnice, a rzeczywistość

Produkt ma przede wszystkim:
- pH 4,5
- stonizować skórę
- nadać elastyczności porom
- pozbyć się martwych skórek
- wyczyścić pory od wewnątrz
- nadać uczucie chłodzenia
- zminimalizować widoczność porów
- regulować ilość wydzielanego sebum
- wygładzić skórę
- nawilżyć
Cóż z tego się sprawdziło?
Przede wszystkim na pewno tonizuję skórę, wyczyszcza pory (czuć nawet takie lekkie szczypanie), wygładza skórę, lekko minimalizuje widoczność porów, ogranicza ilość wydzielanego sebum, ale tylko na początku, potem normalnie robią co im się podoba.I to praktycznie wszystko. Co do pH nie jestem w stanie tego sprawdzić, także nie powiem, czy mi to coś daje :P
Także powiedzmy, że u mnie spełnia 5 na 9. Nie zauważyłam nadania porom elastyczności, takie jakie były, takie są.
ledwo widoczny żółty odcień na płatku
Dodatkowo nie czuje żadnego efektu chłodzenia, a trzymam go w temperaturze pokojowej. Muszę jednak dodać, że to uczucie chłodzenia było- ale tylko i wyłącznie na początku. Z półtora tygodnia faktycznie zauważyłam ten efekt, a później z czasem już nic nie było czuć. Obecnie jest on w temperaturze pokojowej i chyba chce taki pozostać :P
Nie zauważyłam także aby usuwał martwe skórki. Jeżeli już jakąś mam, to stoi jak okoń i na pewno ten tonik nie działa na nie. 
Jeżeli chodzi o nawilżenie, to tak jak wspomniałam wcześniej- on mnie wręcz wysusza... Jeżeli nie użyje jakiegoś lotionu, kremu, czegokolwiek, to mam uczucie ściągania skóry, co jak wiadomo, nie należy do szczególnie przyjemnych.

Podsumowanie

W moim przypadku tonik z Etude House 10 in 1, spełnia tylko 5 na 9 z obietnic. Piszę, że 9, ponieważ chyba nie mogę sprawdzić czy pH 4.5 działa jakoś znacząco na moją skórę. 
Tak na prawdę pomimo, że spełnia 5 na 9, trzeba też dodać, że są różne nasilenia działania. Np. tonizuje skórę, ale tylko na jakieś pół godziny, potem skóra zachowuje się jak chce. To samo tyczy się wydzielanego sebum. Faktycznie pomaga w wydzielaniu- ale znowu, tylko na chwilę!
Co do oczyszczania, na pewno wykonuje swoją funkcję, ponieważ gdy przecieram buzię wacikiem higienicznym to widać lekko żółte zabarwienie, które niestety nie jest aż tak widoczne na zdjęciu. Ale musicie mi uwierzyć na słowo, że płatek jest prawie cały leciutko żółty XD
Zdjęcie przed użyciem tonika. Widać nadmiar sebum.
Co do wygładzenie i zmniejszenia widoczności porów nie mam żadnych zastrzeżeń. Na prawdę jest bardzo dobry.
Zdjęcie po użyciu tonika. widać że skóra jest bardziej matowa
Produkt sam w sobie jest dobry, jednak trzeba pamiętać o regularności w stosowaniu go. Jest to podstawowy element jeżeli chodzi o stosowanie, jeżeli oczywiście chcemy widzieć jakieś efekty. Ja osobiście stosuję go rano do przemycia buzi, i czasami na wieczór jak już całą buzię umyłam żelem, mydłem z Tony Moly, potraktowałam siebie także tonikiem z Mixy. 
Daje on wtedy uczucie takiej czystości i odświeżenia. 






 

Ocena:

1. Cena: 50zł kiedy kupowałam, teraz cena jest troszkę wyższa
2. Dostępność: dość duża, można znaleźć w wielu sklepach
3. Efekty: wygładza skórę, minimalizuje pory i je oczyszcza, reguluje ilość wydzielanego sebum i tonizuje skórę
4. Co z obietnic nie odnosi się do rzeczywistości: nawilżenie, efekt chłodzenia, pomoc w pozbyciu się martwych skórek, nadanie elastyczności porom- poza zminimalizowaniem nie widać żadnej elastyczności.
5. Opakowanie: estetyczne, ale jednak zajmuję bardzo dużo miejsca w kosmetyczce
6. Pojemność: 250ml.
7. Czas stosowania przez mnie: od około pół roku i jeszcze mi go trochę zostało
8. Zapach: bezzapachowy
9. Czy kupiłabym go jeszcze raz: za tą cenę którą ma obecnie, zdecydowanie nie. Jak dla mnie jest stanowczo za drogi.
10. Czy polecam: tak, polecam go osobom które mają problem z rozszerzonymi porami, ale także pomagają sobie innymi kosmetykami. Tonik zdecydowanie sam bez innych kosmetyków nie poradziłby sobie (gdy zaczęłam sobie pomagać innymi kosmetykami na zaskórniki, zauważyłam, że jego działania zaczęły być widoczne). Dodatkowo, polecam tonik Etude House 10 in 1 osobom które mają nie aż tak duży problem z wydzielaniem nadmiernej ilości sebum i chcą je choćby trochę ograniczyć.

8.3/10 

A jakie są wasze doświadczenia z tym tonikiem? Zauważyłyście u siebie podobne efekty? Jeżeli macie jakiś fajny zastępczy kosmetyk, z chęcią przeczytam i wypróbuję go :)

czwartek, 16 lutego 2017

Witaminowy Lotion z It's Skin- czyli pierwszy od razu po oczyszczaniu, element pielęgnacji


It's Skin z Witaminą C- rozjaśni wszystkie niedoskonałości!

Jak sam tytuł mówi: dziś przyjrzymy się lotionowi z mojej jednej z It's Skin. Przyznam szczerzę, że mam w planach kupić wszystkie lotiony z tej firmy, gdyż posiadam obecnie 4 i żaden mnie nie zawiódł. Każdy ma swoje indywidualne właściwości, z którymi chciałabym Was zapoznać.
Także zaczynamy!

Cóż to za cudo? 

 Sam produkt kupiłam za 69zł w Beautikonie. Postanowiłam kupić akurat ten produkt z całej wielkiej kolekcji ze względu na właściwości rozjaśniające. Mimo ciągłej walki z trądzikiem, którą po malutku wygrywam, dalej próbuję uporać się z przebarwieniami na skórze. Także rozjaśniające właściwości witaminy C zawartej w tym lotionie, powinny pomóc mi sprawić, że cera nie tylko będzie pełna blasku, ale i ujednolici mi jej kolor, pozbywając się lub ograniczając widoczność przebarwień. 
Pomaga on także w procesie gojenia się stanów zapalnych i ogranicza widoczność rozszerzonych porów. 
Ale czy faktycznie to robi?


Skład chemiczny: Aqua (Water), Butylene Glycol, Glycerin, Polyglutamic Acid, Ascorbyl Tetraisopalmitate, Peg-60 Hydrogenated Castor Oil, Dipropylene Glycol, Ethyl Hexanediol, Carbomer, Ethylhexylglycerin, Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Camellia Sinensis Leaf Extract, Parfum (Fragrance), Disodium EDTA

Oczekiwania, a rzeczywistość

Zapoznaliśmy się z obietnicami producenta. Warto zobaczyć więc, czy faktycznie tak działa na skórę.
Jeżeli chodzi o moje spostrzeżenia, zauważyłam, że moja cera jest jaśniejsza i bardziej pełna blasku. Wydaje się być zdrowsza, a ludzie znów zaczynają myśleć, że chodzę do gimnazjum xD
Nie mogłam znaleźć niestety lepszych zdjęć dla porównania xD
Macie powyżej zdjęcie dla porównania. Po lewej widać efekty po miesiącu używania serum, a po lewej przed używaniem. Dodam jeszcze, że na prawej mam makijaż, a po lewej nie. Jak używam podkładów staram się, by był on tak jasny jak tylko się da. Na zdjęciu po lewej stronie nie mam w ogóle makijażu. Da się zauważyć, że cera sama z siebie ma podobny odcień do skóry na której znajduje się bardzo jasny podkład. Oświetlenie wiadomo, że i tak robi swoje, jednak po przejrzeniu licznych zdjęć, uznałam, że te są najbardziej do siebie podobne.
Tyle produktu użyłam przez miesiąc/ półtora
Także efekt rozjaśniania jak widać spisał się znakomicie i faktycznie widzę różnicę. Cera jest pełna blasku i wydaje się bardzo promienna, nawet jak nie mam żadnych koloryzujących produktów na skórze :) Także jest to kosmetyk dzięki któremu mogę śmiało iść bez makijażu na uczelnie i nie spotkać się z dziwnymi spojrzeniami i komentarzami typu:" jesteś chora? Bo wyglądasz jak trup!"
Także jeżeli ktoś walczy z przebarwieniami i chce aby kego cera była odrobinę jaśniejsza, jest to najlepszy kosmetyk jaki może wybrać. Na efekty nie czeka się aż tak długo co jest chyba największym plusem tego lotionu.
Druga sprawa to spłycenie zmarszczek. Czy zauważył różnice? Trudno powiedzieć, ponieważ często wykonuję masaże, które mają pomóc w redukcji tych okropieństw, także ciężko stwierdzić, czy nie tylko ćwiczenia, ale i tej produkt wspomaga w spłyceniu zmarszczek. 
Ostatni wątek to wspomaganie w walce z rozszerzonymi porami. I tu jest rzecz najciekawsza.. Obecnie używam aż 6 produktów na rozszerzone pory (zestaw z Lioele liczę jako jeden ). I dopiero od tygodnia widzę kolosalną poprawę. Pory momentami są wręcz niewidoczne, jednak gdy zapomnę choćby jednego dnia użyć któregoś produktu, zwężającego pory, znów stają się bardziej uwydatnione.
Gdy jest weekend i nie wychodzę z domu, to często jedyne co robię to myję buzię i zostawiam ją samą sobie. Po kilku godzinach od mycia widzę, że gruczoły łojowe znów intensywnie pracują, pory robią się bardziej widoczne, a nas zaczyna się znów świecić jak latarnia dająca nadzieje wielu kapitanom statku, na bezpieczne wrócenie do domu. Wtedy jedyne co robię to nakładam właśnie ten Lotion i widzę jak wszystko się uspokaja. Następuje redukcja wydzielanego łoju i potu, a także pory leciutko się zamykają. Nie jest to może jakieś spektakularne ale ważne ze choćby trochę pomaga. Także i tą obietnice spełnia ten mający zaledwie 30ml produkt. 

Podsumowanie

Tak jak wspomniałam już wcześniej, mam obecnie 4 lotiony z It's Skin, a to jest już mój trzeci jakiego używam. Jeden z nich jeszcze stoi i czeka, aż ten się skończy XD
Co mogę powiedzieć? Jest to jak dotąd najlepszy lotion jaki miałam, i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Jest bardzo wydajny, gdyż pół pipety wystarcza abym mogła nałożyć wystarczającą ilość produktu na całą buzię. Dodatkowo ma piękny cytrynowy zapach, który urzekł mnie już na samym początku. 
Podczas kuracji z nim, zauważyłam, że skóra jest pełna blasku, przebarwienia zostały zredukowane i prawdopodobnie przyczyniły się do redukcji zmarszczek (szczególnie tych na czole).
Nic dodać nic ująć. Jest to na prawdę jeden z niewielu produktów do których nie mam kompletnie żadnych zastrzeżeń.

Ocena

1. Cena: 69zł, nie tak źle, ale czasem są promocje
2. Dostępność: całkiem dobra. Można znaleźć na e-bayu, Beautikonie, Ekobieca, Asianstore
3. Wydajność: bardzo dobra, pół pipety wystarczy na pokrycie produktem całej twarzy
4. Oczekiwania, a rzeczywistość: wszystko zgadza się z obietnicami producenta
5. Zapach: cytrynowy, delikatny
6. Konsystencja: wodnista, szybko się wchłania
7. Opakowanie: przeciętne, ale na pewno łatwe w transporcie. Opakowanie jest jednak szklane, więc jest ryzyko rozbicia.
8. Aplikator: pipeta
9. Czy kupię ponownie: kurcze, chyba tak! Ale na pewno jak wypróbuję jeszcze jakiś inny lotion z witaminą C. Warto próbować też nowych rzeczy :)
10. Czy polecam? Jak najbardziej! Szczególnie tym, co chcą zredukować rozszerzenie porów, walczą z trądzikiem i przebarwieniami, a ich skóra jest szara i zmęczona. Szczególnie polecam dla osób z cerą mieszaną lub łojotokową.

10/10 

Czy macie może do polecenia jakiś ciekawy lotion z witaminą C? Może znacie jakiś godny kupna. Niestety nie orientuje się jak wygląda sprawa innych lotionów (poza It's Skin xD), a Wasza pomoc na pewno mi się przyda, do zobaczenia!

wtorek, 7 lutego 2017

Kolejna francuska firma- Bourjois, jako jedna z moich ulubionych marek kosmetycznch


Puder z Bourjois jako ostatni element makijażu

Lotion, emulsja, tonik, krem, podkład... Wszystko już jest. A co na koniec? Czym można udekorować naszą buzie? Jak możemy podsumować naszą pracę i podtrzymać jej efekt na dłużej?
Używając pudru, oczywiście!
Ja wybrałam puder z Bourjois Healthy Balance numer 52 Vanille. Jest to z tego co wiem najjaśniejszy puder z tej serii. Kupiłam go na przecenie w Rossmanie za około 25zł. Normalnie bym go nigdy nie kupiła xD
Przyznam szczerze, że jest to mój pierwszy puder jaki w życiu miałam. A to w sumie dziwne, biorąc pod uwagę, że mam cerę mieszaną... Kupiłam go 2 lata temu, i pomimo prawie codziennego korzystania, jeszcze go nieskończyłam! Mam wrażenie jakby to był jakiś produkt co nigdy się nie kończy... i z jednej strony to dobrze, ponieważ to dobry puder który nie tylko ma dobre recenzje, ale i odpowiedni dla mnie kolor. Ale z drugiej strony... lubię kupować coraz to nowe rzeczy, a fakt nieskończenia jeszcze tego jednego pudru hamuje mnie przed kupieniem innych ! XD Ah te problemy pierwszego świata...

Pierwsze wrażenie

zdjęcie nosa przed nałożeniem pudru
Pierwsze na co zwróciłam uwagę, to fakt, że puder ma owocowy zapach. Tak jak to wspomniałam w innym poście, kocham produkty które mają zapach. A szczególnie kwiatowy lub owocowy *.*
Także już na samym początku miał u mnie duży plus. Następnie sprawdziłam odcień danego pudru i zauważyłam, że jest to jeden z jaśniejszych odcieni, a takie właśnie szukałam, a dodatkowo jeszcze -49%... żyć nie umierać!
Także powędrował wesoło najpierw do Rossmanowego koszyczka, a następnie do mojej nigdy niekończącej się torebki.

Jak się prezentuje?

zdjęcie nosa po nałożeniu pudru
Puder faktycznie ma lekko owocowy nieskonkretyzowany niestety zapach, jasny odcień ale.. Nie starcza mi na długo jeżeli chodzi o zmatowienie skóry. Żeby uściślić- dwie godziny po nałożeniu już nie widać efektu. Buzi- dla jeszcze większej ścisłości- nie dotykam, nie przebieram się 10 razy dziennie więc szansa że go sama zetrę jest niewielka. Po prostu nie nadąża za nadmiarem sebum. Chociaż moja cera i tak po tych wszystkich azjatyckich kosmetykach na trądzik i skórę łojotokową się uspokoiła, gdyż kiedyś ( i wiem, że strasznie smutno to brzmi) gdy szłam do szkoły te 10 minut bardzo spokojnym chodem, to gdy poszłam do łazienki, nie dało się niezauważyć, że mój nos wygląda jak latarnia morska! Także roli matu u mnie raczej nie spełnia.
Jeżeli zaś chodzi o krycie, to jest ono umiarkowane co z resztą da się zauważyć na zdjęciach. Na tym bez pudru jest widać każdą niedoskonałość, a na zdjęciu z pudrem jest widoczność ograniczona. Ale nadal jest!

Podsumowania

Puder sam w sobie nie jest zły, jednak nie spełnia wszystkich wymagań. Gdyby nie zapach to bym mu dała chyba ze trzy punkty mniej xD
Cena bez promocji w sklepie jest niesamowicie duża, inaczej sprawa wygląda jednak gdy kupujemy przez internet, lub w obniżonej cenie. Wtedy produkt wydaje się być bardziej przystępny, a fakt wydania tylu pieniędzy ile on kosztuje, nie boli aż tak bardzo nas i naszego portfela.
Opakowanie ma fajne, miłe dla oka jak dla mnie i bardzo ciekawie się prezentuje. Pomimo, że korzystam z niego aż tyle czasu, zapach jest tak samo intensywny jak na początku.
Kolor jest dobrze dopasowany do skóry, a krycie jest w granicach rozsądku.
Gorzej jednak z trwałością... trzyma  się na prawdę krótko, jednak biorąc pod uwagę ciężką pracę moich gruczołów łojowych, które chcą zepsuć mi cały dzień swoją obecnością, nic dziwnego, że żaden puder nie może sobie z nimi poradzić.

Ocena

1. Cena: bez promocji jest zdecydowanie za duża, z promocją, lub kupując przez internet cena jest bardziej dostępna
2. Opakowanie: skromne, ale ładne
3. Kolor: dopasowuje się do koloru skóry
4. Trwałość: jak dla mnie słaba, ale biorąc pod uwagę problemy skórne, to i tak dobrze daje sobie radę
 5. Zapach: przyjemny, ma zapach owoców, który jest delikatny, trwały, ale nie nachalny
6. Krycie: bardzo dobre
7. Dostępność: bardzo duża
8.  Wydajność: bardzo duża, nie może mi się skończyć i nie mogę kupić jakiegoś innego fajnego pudru przez to xD
9. Czy kupię ponownie? Raczej nie, choć może kiedyś, kiedyś zastanowię się czy do niego nie wrócić. Ma ładny zapach, nawet dobre krycie... Nie jest taki zły :)
10. Czy polecam? Tak. Myślę, że ten puder spełniłby oczekiwania większości z Was :)

9.3/10
 

piątek, 3 lutego 2017

Green Pharmacy- matujący krem z zieonej herbatki



Tym razem pomówimy o polskiej firmie

Czasem mam wrażenie, że polskie produkty są niedoceniane. Że z góry mówi się " e tam.. to pewnie jest lipne, nie ma po co brać!" Mimo to pomyślałam, że czas sprawić że obroty na polskim rynku skoczą po stokroć. Więc kupiłąm ten krem za... 1 grosz! Była promocja akurat w Hebe, że jeden kosmetyk tej firmy kupisz po normalnej cenie, a drugi- tańszy, za grosik. Kupiłam ten krem i intensywnie nawilżający krem różany. Jego akurat stosuje na noc, a przybliżę go Wam pewnie kiedy indziej :)
Na razie mówić o zielono-herbatkowym kremie, muszę przyznać, że samo opakowanie mnie uraczyło. Nie jest napaćkane, kolory są dobrze dobrane, a samo produkt nie jest zbyt duży.
A zapach..ah, coś niesamowitego! Faktycznie pachnie zieloną herbatą, będąc przy tyn nienachalnym. Dużym plusem jest tez to, że po nałożeniu na skórę też go czuć!
No ale czas przyjrzeć się mu z bliska..

Pierwsze wrażenie

Na prawdę sprawił u mnie niesamowity zachwyt, ponieważ ze wszystkich kosmetyków matujących/ normalizujących jakie miałam ten jest zdecydowanie najlepszy. Ma piękny zapach, świetnie matuje i kontroluje wydzielanie sebum przez cały dzień, a nie do dwóch godzin po nałożeniu jak to zazwyczaj miałam...
Moja wcześniejsza przygoda z kremem matującym była z produktem La Rosh'a.  Kupiłam go pamiętam za około 50/60 zł w aptece i nie tyle, że matował skórę- on ją po prostu wysuszał! Potem każda skórka się uwydatniała, a nałożenie podkładu to była tragedia.. Każdy ruch pędzla, czy palca był widoczny gołym okiem. Talże kompletna porażka -.-
Jednakże po zakupieniu kremu normalizujące z Green Pharmacy, moja wiara w dobre kremy matujące wróciła.
Krem szybko się wchłania, nie koliduje z innymi kosmetykami (tym bardziej z podkładem), a buzia staje się matowa od razu po nałożeniu, a efekt utrzymuje się prawie przez cały dzień. Zdecydowanie mój ulubieniec wśród kremów normalizujących.
Warto wspomnieć iż produkt jest bardzo wydajny, gdyż niewiele kremu wystarcza by pokryć produktem całą buzię i uzyskać przy tym zamierzany efekt. Także nic dodać, nic ująć! :)


Podsumowując...

Ten krem to najlepszy produkt matujący jaki dotychczas miałam. Nie wysusza skóry, świetnie współgra z innymi kosmetykami, szubko się wchłania, baaardzo mało kosztuje i do tego ma niesamowicie piękny zapach!
Dodatkowo zauważyłam, że przedłuża życie mojego makijażu co również zdecydowanie wpłynęło na ocenę tego produktu.
Tak jak mało co, jest to krem który prawdopodobnie kupię jeszcze raz, pomimo, iż nawet nie mam go zużytego do połowy, a używam go już z pól roku!
Polecam go także zdecydowanie każdemu kto ma problem z nadmiarem wydzielanego sebum, ma często świecącą się skórę, a pod makijaż chce użyć kremu który nie koliduje z innymi kosmetykami.

Ocena

1. Cena: 1 grosz, a normalnie około 10zł
2. Dostępność: bardzo dobra
3. Jakość: świetna! Spełnia wszystkie wymagania
4. Zapach: zielona herbata; zapach nienachalny i jest wyczuwalny po nałożeniu
5. Relacje z innymi kosmetykami: znakomite
6. Trwałość: wysoka, utrzymuję się prawie przez cały dzień
7. Dodatkowe plusy: przydłuża życie makijażu
8. Opakowanie: urocze
9. Pojemność: 150ml
10. Wydajność: bardzo duża, niewiele produktu wystarczy aby zmatowić skórę


Ogółem uważam Green Pharmacy za dobrą i porządną firmę, która na prawdę jakością dogania inne marki kosmetyków. Jednakże na internecie spotkałam tak naprawdę wiele negatywnych opinii dotyczących właśnie tego omawianego przeze mnie produktu. Dużo osób zauważyło, że nie matowi, zapycha, a niektórzy uważali zapach za zbyt mocny. Także szkoda, że- z tego co wiem- nie ma mniejszej wersji tego produktu. Nie jest on drogi co prawda, bo 10zł za 150ml to bardzo mało, jednak jeżeli on komuś niepodpasuje to co zrobić z resztą? Wychodzi na to że tylko oddać komuś, bo wyrzucać szkoda. Także niestety trzeba najpierw zobaczyć jak nasza cera zachowuje się w stosunku do takich kosmetyków. Czy nie czujemy maski na twarzy, czy nie wysusza nam skóry, czy nie czujemy uczucia "ciągnięcia skóry" itp. Może jest w kremie jakiś składnik co powoduje takie uczucie i jest on akurat i w tym kremie?
Jeżeli tak jak ja, nie mieliscie nigdy problemu z matującymi kremami to zdecydowanie polecam krem z zielonej herbaty Green Pharmacy ;) Mam nadzieję że spodoba się Wam tak samo jak mnie!