Zaczniemy od tego, że Gruzini wierzą, że Jezus był człowiekiem i Bogiem zarazem, a Ormianie uznają, że jest tylko i wyłącznie Bogiem.
Armenia tak jak i Gruzja zawiera na swoich terenach góry, jednak da się zauważyć, że góry Ormian są bardziej skaliste i bardziej strome, zaś Gruzinów bardziej ziemiste.
W Armenii możemy zauważyć częściej owoce typu granaty, kiwi, morele, daktyle, gdzie w Gruzji dominuje bakłażan, szpinak. W skrócie: Armenii dominują owoce, a w Gruzji warzywa. Przy czy warto wspomnieć, że -przynajmniej ja- nie zauważyłam aby te elementy występowały znacząco w drugim kraju. Jeżeli w Gruzji już podawano owoce to były to zawsze pomarańcze, a przede wszystkim winogrona. Za to kiwi czy daktyle- które są charakterystyczne dla Armenii, ani razu się na stole nie pojawiły jak jadłam czy w restauracjach, czy barach, czy w hotelach. To samo z drugiej strony- do rzadkości można znaleźć na ormiańskim stole warzywa.
Mentalność w tych krajach też jest dość różna. Gruzini bardzo żyją dniem dzisiejszym. W sumie to troszeczkę podsumowuje ich pewien lokalny żart:
"Rosjanin, Gruzin i Ormianin czekają razem w kolejce do nieba. Rosjanin pyta Ormianina: Ej a Ty czemu w sumie tu jesteś? ten odpowiada- miałem wypadek samochody. Szedłem ulicą i potrąciła mnie jakaś ciężarówka... A jak było z Tobą? - Ja również miałem wypadek samochodowy... A Ty, Gruzin, czemu tutaj jesteś, nasze powody już znasz.- Na co mówi Gruzin: Ja, no cóż.. kupiłem sobie nowy sportowy samochód i zmarłem z głodu."
Także tak to wygląda.. dla nich ważne jest że teraz jest dobrze, nie przejmują się jutrem. Zaś Ormianie wydają się być wiecznie pogrążeni w melancholii. Nawet jeżeli posłuchamy tradycyjnej ormiańskiej muzyki, zauważymy, że te melodie są raczej poważne, wzniosłe. Nie słychać w nich radości. Jest to spowodowane tym, że Armenia stosunkowo niedawno miała na prawdę poważne konflikty z Rosją, obecnie z Turcją dodatkowo i ta sytuacja polityczna spędza im sen z powiek. Ormianie bardzo boją się, że wybuchnie kolejna wojna, a oni nie mają ani pieniędzy, ani ludzi, ani broni. Nic. właśnie to, te wszystkie wydarzenia, ten strach i smutek możemy usłyszeć w ormiańskiej muzyce.
To są w sumie te porównania które najbardziej rzucają się w oczy. Jednak była chwila dla Gruzji, teraz czas na Armenię! Także zapraszam w podróż do innego kraju!
Klasztor Senesi |
Armenia jest pierwszym krajem na świecie, które oficjalnie stało się państwem chrześcijańskim. Jak do tego doszło? Oto historia: Król Tiridates III zachorował, lekarze mówili, że nie da się już go wyleczyć, jednak spanikowany król chciał poszukać ostatniej deski ratunku, która umożliwi mu powrót do zdrowia. Jego siostra miała wizję, że jeżeli wypuści Grzegorza Oświeciciela, którego on zamknął w lochach na 13 lat bez jedzenia i wody, to wyzdrowieje. Król nie zastanawiając się długo tak uczynił. Okazało się, że gdy dał wolność Grzegorzowi, ozdrowiał. Wtedy właśnie uwierzył w cud i poprosił Oświeciciela by dał chrzest nie tylko jemu, ale i całemu państwu. Tak też Armenia stała się państwem chrześcijańskim. Dodając trochę szczegółów, Grzegorz został nazwany świętym m.in dlatego że był 13 lat w wiezieniu bez jedzenia i wody, będąc zarazem w towarzystwie węzy i skorpionów. Jednakże źródła historyczne mówią- zgodnie z tym co mówił nam przewodnik- że Grzegorza dokarmiała służka. Zaś co do choroby króla, prawdopodobnie była to świnka. Właśnie w czasach panowania Tiridates III, była epidemia świnki która zabrała wiele żyć ludzkich. Nie było wtedy na nią lekarstwa. To przypuszczenie jest stąd, że w źródłach piszą, iż miał twarz jak świnia i chodził po korytarzach zamku na czterech rękach- akurat ten ostatni element świadczy prawdopodobnie o likantropii- wierzenie, że można stać się zwierzęciem. Wszyscy w zamku starali się jak najbardziej ukrywać ten fakt, przed światem zewnętrznym. W sumie nic dziwnego... głowa państwa która udaje że jest zwierzęciem? No ja bym z takim królem nie prowadziła interesów... nie wiem jak Wy :P
Wnętrze klasztoru. Na podłodze można zauważyć nagrobki. |
W klasztorze możemy zauważy, że na podłodze znajdują się skalne płyty na których widnieją napisy. To nic innego jak nagrobki. Ormianie wierzą, że jeżeli napisy na Twoim grobie się zetrą, zostaną wymazane też wszystkie Twoje grzechy. Dla nich nie jest niczym złym chodzenie po nagrobkach, w przeciwieństwie -tak jak wiecie- u nas w Polsce. Bardzo mnie to zaciekawiło, ponieważ nigdy o czymś takim nie słyszałam.
Na ogół w Armenii nie znajdzie się krzyża na którym widnieje Jezus. Ten Haczkan- kamienny krzyż z XIII, jest inny. Widnieje na nim postać Chrystusa, Bóg w medalionie i apostołowie. Da się zauważyć, że jest on pokolorowany. Ten czerwony barwnik który tu widzimy to kwas karminowy, który możemy wydobyć z larw które żerują na bylinie. Dziś ten barwnik możemy spotkać pod nazwą E120. Jest on np. w kisielach i tym podobne.
Poniżej możemy zobaczyć bibliotekę. W tych dzbanach - inaczej karasach, przechowywane były kosztowności, czasem wino.
Karasy |
Kościół Oświeciciela |
Ta budowla, to tak na prawdę dwa kościoły: kościół Odkupiciela i Matki Boskiej. Są one połączone galerią. Tam też były kiedyś przeprowadzane wykłady, ponieważ kiedyś klasztor był też często uniwersytetem. Poza przedmiotami humanistycznymi, były także przedmioty ścisłe.
Da się zauważyć, że kościoły ąa bardzo ubogie jeżeli chodzi o zdobienia. Nie jest to przypadkowe. Ormianie uważają, że człowiek będą w kościele nie ma się skupiać na zdobieniach i bogactwach, a ma zwracać swą uwagę na słowa duchownego. Z czym- pomimo osoba niewierząca- się zgadzam.
A Wy? Co sądzicie o takim podejściu?
Kościół Matki Boskiej |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz