sobota, 29 kwietnia 2017

Holika Holika Good Cera- krem nawilżający o wyjątkowych efektach




Krem Good Cera z holiki jako świetny krem nawilżający!
Kupiłam ten krem na Azjatyckim Zakątku za 89 zł gdy był w dość dużej przecenie, zważywszy, że bez niej kosztuje on aż 110 zł! Oczywiście jak typowa kobieta- jak jest takie drogie, to nie może być źle. Dodatkowo jest z Holiki! To już w ogóle musi być super!

Cena była głównym powodem dla którego w ogóle zwróciłam na ten produkt uwagę, wydawał mi się on zawsze za drogi i za ekskluzywny. Jednak gdy się nadazyla okazja, to może warto zobaczyć co ten krem robi? Dowiedziałam się, że produkt dobrze nawilża cerę, a tego właśnie i ostatnio brakowało- fajnego, porządnie nawilżajacego kremu! Więc tak trafił do mojego koszyczka..

Pierwsze wrażenie

Przede wszystkim- zapach! Jest delikatnie miodowy, może trochę waniliowy. W każdym razie jest przecudny! Konsystencja jest płynna, średnio gęsta. Na pewno jest gęstsza od kremu z La Rosha, ale o to nie trudno :)
Ma bardzo ładne opakowanie, jednakże za ciężkie co już mnie denerwuje, gdyż nie zabieram go ze sobą w weekendową podróż do domu z powodu jego wagi...
Gdy nałożyłam produktu na skórę twarzy, poczułam wielką ulgę. Krem był delikatny, szybko się wchłonął i nie kolidował z następnymi kosmetykami. Nawilżenie starcza mi na 24 godziny. Na następny dzień już potrzebuje go jeszcze raz zastosować gdyż czuję że skóra zaczyna robić się mniej nawilżona. Gdy po raz pierwszy nałożyłam ten kosmetyk, wiedziałam nie tylko to, że się polubimy, ale i to, że właśnie tego potrzebowała moja skóra- porządnego nawilżenia!

Obietnice a rzeczywistość

Krem zawiera ceramidy, kwasy i cholesterol. Krem ma właściwości nawilżające. Producent mówi, że że względu na skład, efekt nawilżenia powinien utrzymać się 72 godziny.
Dodatkowo krem działa przeciwzmarszczkowo, ogranicza parowanie wody ze skóry( tu pomaga zawartość aloesu), pozwala na szybszą regenerację skóry, i chroni przed szkodliwymi czynnikami środowiska zewnętrznego, takie jak: dym papierosowy, promienie UV.
Produkt jest delikatny dla skóry, nie jest testowany na zwierzętach. 

Tak przynajmniej krem ma się prezentować. Na samym początku zaskoczył mnie fakt, że krem daje uczucie nawilżenia do 72h. Czyli aż trzy dni! Szczerze mówiąc, zauważyłam że mi starcza tylko na 24 godziny. Pod tym względem niestety nie spełnił swojej funkcji.
Ale przyznać jednak muszę- jak dotąd jest to kosmetyk który najlepiej nawilżył moją skórę! Znacznie lepiej niż krem z Plancetą od Mizon'a. Widać jest między tymi kremami różnicę konsystencji. Krem z Holiki jest znacznie lżejszy i delikatniejszy, zaś ten z Mizon'a jest gęsty, choć mimo to zauważyłam się się szybciej wchłania i nie pozostawia tłustego filmu w przeciwieństwie do kremu Good Cera. Także z tego powodu, ten produkt używany jest do rzadkości za dnia. Często stosuje go, gdy nie używam całonocnej maseczki.
Warto wspomnieć o tym, że krem z Holika Holika z ceramidami ma delikatnie miodowy zapach, który jest bardzo przyjemny :) 
Nie zauważyłam za to efektów jeżeli chodzi o regenerację, jednakże moja mama która również używa tego kremu, ale codziennie zaś, zauważyła że znacząco spłyciły jej się zmarszczki, cera delikatnie pojaśniała i nabrała zdrowego blasku. Efekt ten jest na prawdę bardzo widoczny. Ja osobiście używam kremu trzy razy w tygodniu. Widać, że systematyka w przypadku tego kremu, działa cuda! O ile ja raczej nie kupiłabym tego kremu ponownie, to moja mama ciągle się pyta: "Czy możesz mi zamówić ten miodowy krem jeszcze raz, jak stanieje?" 
Niestety, ten produkt nie należy do najtańszych. W ogóle cała seria Good Cera jest sama w sobie droga. Także zgodnie z prośbą mamy- jak stanieje, to jej kupię :P

Podsumowanie​

Krem jest na prawdę przyjemny w zapachu i w konsystencji, jednak pozostawia tłusty film na skórze twarzy, przez co używam go w większości przypadków na noc. Gdy zastosuje ten produkt za dnia, wtedy moja skóra strasznie się świeci i nie wygląda to szczególnie korzystnie. Jednak na prawdę zaskoczył mnie efekt redukcji zmarszczek, który można było zauważyć u mojej mamy. Ja osobiście nie zauważyłam tego samego u siebie niestety( choć jak na razie główne moja zmarszczki są od uśmiechania się w okolicach oczu, które pojawiają się tylko sporadycznie).
Krem zrobił na mnie na prawdę dobre wrażenie i z chęcią kupię go jeszcze raz. Szczególnie dla mojej mamusi jeżeli ja tak bardzo uszczęśliwił ;)

Ocena

1.Cena: wtedy 89zł
2. Dostęp: średni, można go znaleźć w niewielu sklepach internetowych polskich, a w zagranicznych ten problem jest znacznie zredukowany
3. Efekty: nawilżenie na 24h, redukcja zmarszczek, ujędrnienie skóry i nadanie jej większej sprężystości
4. Zapach: miodowy
5. Opakowanie: niestety szklane, przez co jest dość ciężkie.
6. Pojemność: 60ml.
7. Wydajność: bardzo duża
8. Czy kupię ponownie: myślę, że tak. Jak na razie to produkt który najbardziej mnie usatysfakcjonował, jeżeli mówimy o kremach nawilżających oczywiści :)
9. Czy polecam: Tak, tak i jeszcze raz tak! Jest na prawdę rewelacyjny, jednak polecam kupić na e-bay'u, roseroseshop.com , czy na jolse.com- tam jest znacznie taniej.
9.5/10

wtorek, 25 kwietnia 2017

Oliwkowy sleeping pack ze Skin 79


Skin 79 i oliwkowa maska na noc

Tu da się zauważyć jak mało już tego produktu mi pozostało :)
Jestem wielką fanką maseczek na noc, gdyż uważam, że systematyka umożliwia nam uzyskanie wspaniałego efektu. Może być kosmetyk z najlepszym składem na świecie, ale co z tego, skoro używamy go raz na kilka miesięcy, jak nam się przypomni? 
Sleeping packi używa się 2/3 razy w tygodniu, w jakimś określonym celu. Celem akurat ten maseczki jest nawilżenie. Uważam, ze dobrze nawilżona cera to podstawa! Dlatego też postanowiłam zakupić ten oto sleeping pack za 55zł w sklepie Skin79-sklep.pl 
Teraz widzę, ze cena jest zupełnie inna, jednak ja kupowałam ją dość dawno temu. gdzieś ze 3 lub 4 miesiące temu jak nie więcej, a można zobaczyć na zdjęciu (choć ledwo), że została mi jakaś 1/5 z całości. Także produkt mega wydajny !

Pierwsze wrażenie

Uznałam, że powinnam bardziej zadba o nawilżenie mojej skóry, dlatego też szukałam.. kremu! Jednak po wielu próbach udało mi się odkryć krem z plancetą Mizona i problem został rozwiązany. Myślałam, że mam problem z głowy, jednak gdy czasami nie nakładałam kompletnie żadnych kosmetyków na noc, to gdy budziłam się zauważyłam, że buzię mam bardzo wysuszoną (to było zauważalne przed kupieniem kremu z Mizona). Więc hmm.. warto kupić coś na noc! Kolejny krem? Nieee.. mam już ich dużo. To może sleeping pack? Tak, to może być dobry pomysł!
Szukałam więc jakiegoś ciekawego kosmetyku i natrafiłam na ten. Postanowiłam go wypróbować. Gdy nakładam go regularnie trzy razy w ciągu tygodnia, widzę że cera faktycznie jest bardziej nawilżona, a uczucie szczypania i suchości z rana, odeszły już dawno w niepamięć!

Obietnice, a rzeczywistość

Maseczka ma za zadanie zrewitalizować, nawilżyć i odżywić skórę, a także ją zmiękczyć i pobudzić regenerację komórek. 
Co z tego się sprawdziło?
Przede wszystkim, od razu dało się zauważyć większe nawilżenie cery. Stała się miękka w dotyku i bardzo sprężysta. 
Jeżeli chodzi o uczucie zmiękczenia zauważyłam, że objawia się ono tak, że gdy mam jakąś leczącą się niedoskonałość, to efekt zmiękczania pomaga usunąć skórki wokół wyprysku, co sprawia że nie wygląda on już aż tak strasznie. Dodatkowo stany zapalne delikatnie się osłabiają. Zmiękczenie i nawilżenie ułatwia też nakładanie kosmetyków na skórę twarzy. Nigdy od tego czasu nie zdarzyło mi się mieć suchej skórki (szczególnie na nosku), dzięki czemu już został zlikwidowany jeden problem! 
Także pod tym względem sprawuje się świetnie. :)

Podsumowanie

Maska daje dobre nawilżenie skórze przez cały dzień. Stosowana regularnie sprawia, że nawet w te dni w które jej nie zakładam, moja cera dalej pozostaje nawilżona. Ułatwia troszkę gojenie się niedoskonałości, a także łagodzi wszelkie rozdrażnienia.
Ma ona lekko oliwkowy zapach, ale nie jest on mocno wyczuwalny. 
Konsystencja maski jest dość gęsta
Jeden jego minus - niezależnie od warstwy jaką nałożę, nie chce on się wchłonąć. Zauważyłam to także na początku. Moja skóra wtedy bardzo potrzebowała nawilżenia, także wątpię, że maska nie została wchłonięta z tego powodu, że już nie potrzebuje  jakiegokolwiek nawilżenia. Na noc też wtedy używam mojego żelu ze Skin 79 usuwającego martwy naskórek także hmm.. Nie wiem kompletnie, czy taka uroda maski, czy z moją skórą jest coś nie tak. 
Warto też wspomnieć o opakowaniu- jest ono szklane, przez co jak zawsze, boję się że to upuszczę i pobije mi się! Ale poza tym uważam, że jest ono bardzo stylowe, ładnie ozdobione i dodatkowo dodana jest do całości mała szpatułka do nakładania maski, której użyłam przyznam się szczerze wczoraj po raz pierwszy xD Dziwnie mi się ją nakłada- czyli jest tak jak przypuszczałam, i zrezygnowałam z nakładania produktu tą szpatułką.

Ocena

1. Cena: 55zł, teraz raczej znajdzie się ją w innych, niestety większych cenach
2. Dostępność: dość duża, można znaleźć ją w wielu stronach internetowych
3. Wydajność: bardzo dobra, używam go około 3 lub 4 miesiące i mam jeszcze 1/5 opakowania
4. Częstość użycia: 2 lub 3 razy w tygodniu
5. Opakowanie: trochę ciężkie to prawda, ale według mnie bardzo ładne
6. Efekty: nawilżenie, miękkość skóry i pomaga w usunięciu suchych skórek
7. Czy kupiłabym ponownie: raczej nie, ponieważ pomimo iż fajnie nawilża, mam wrażenie, że przez to, że wchłania się tylko częściowo, moja skóra nie jest aż tak nawilżona jak być powinna,
8. Czy poleciłabym to komuś? Myślę że tak, jest to fajna maska, nie droga, i jest to dobry wstęp dla osób które dopiero zaczynają przygodę z azjatyckimi kosmetykami. Poleciłabym to głównie osobom ze skorą skuchą lub mieszaną, gdzie nienałożeniem choćby raz kremu nawilżającego w ciągu dnia powoduje uczucie szczypania, swędzenia i suchości.

8/10

sobota, 15 kwietnia 2017

Przeuroczy błyszczyk z TonyMoly


Szminka w kształcie króliczka o lekko różowym kolorze

Produkt ten czekał cały czas, aż go w końcu napiszę. Kupiłam go tak jak mówiłam, w  TKMaxxie za około 20zł. Szminka ma pojemność 2ml, ma zapach delikatnie pomarańczowy i mnie więcej tak też smakuje.
Produkt ma na prawdę przecudowne opakowanie. Co kolor to inny króliczek! Mi przypadł akurat grymaśny i żółty :)

Pierwsze wrażenie

Po nałożeniu produktu widać lekko błyszczące się usta o zaróżowionej bariwe
Usta przed nałożeniem produktu
Przede wszystkim najbardziej zwróciłam uwagę na opakowanie. Delikatne, urocze i malutkie. Gdy otworzyłam nakrętkę, by zobaczyć jak wygląda w środku, zdziwiło mnie to, że na prawdę ta szminka jest cała żółta. Szybko sprawdziłam w internecie jak wyglądają po tym usta. Uznałam, że ten delikatny róż zdecydowanie przypadł mi do gustu. 

Widziałam w sklepie także inne kolory, takie jak Neon Orange, czy Neon Red.
Mój Neon Yellow pozostawia na ustach delikatne różowe zabarwienie. Szminka łatwo się rozprowadza  i bardzo nawilża usta. Ale jest też niezmiernie łatwo ścieralna. Jedno napicie się wody ze szklanki, czy z butelki sprawia, że produkt w większości się ściera i nie pozostaje na ustach. Także zazwyczaj gdy chcę użyć szminki z Tonymoly, dużo wcześniej piję duuuużo wody, aby nie musieć jej co chwilę poprawiać :P 
Na szczęście szminka sama w sobie jest tak delikatna, że ścieranie się jej nie zwraca na siebie uwagi.
Na pewno warto wspomnieć, że pomimo, że Petite Bunny Gloss nawilża, to nie pomoże w walce ze suchymi skórkami. Owszem- nie uwydatnia ich. Jednak gdy ktoś ma problem z ich obecnością na pewno nie przyspieszy ich pozbycia się. Do tego lepiej posłuży typowo intensywnie nawilżająca szminka.  

Podsumowanie

Nie kłamali że szminka jest cała żółta >.<
Seria szminek z Tonmoly Petite Bunn Gloss ma obecnie 9 różnych kolorów i każdy z nich ma swoje opakowanie w kształcie króliczka, które mają inny wyraz twarzy na każdym z produktów.
Mają one też różne smaki i zapachy, które są bardzo przyjemne i delikatne.
Szminka ma właściwości nawilżające. Nie podkreśla suchych skórek, ale też nie nawilża na tyle mocno i pomóc w walce z nimi.
Produkt ma 2ml, przez co nawet gdy odkręcimy całość szminki, widzimy jak jest niewiele tego produktu. Dodatkowo zauważyłam, że muszę nałożyć parę warstw by było widać kolor. Przy jednej warstwie widać tylko lekki blask.

Ocena

1. Cena: 20zł
2. Dostępność: w polskich sklepach jest na prawdę słaba, ale w sklepach zagranicznych,  internetowych jak najbardziej można jest dość łatwo znaleźć
3. Zapach: mój Neon Yellow ma zapach i smak pomarańczy. Jest na pewno słodki :)
4. Opakowanie: przeuroczy króliczek z niezadowoloną minką >.<
5. Wydajność: bardzo słaba. Trzeba dużo produktu nałożyć, by móc zobaczyć jakikolwiek kolor na ustach. 
6. Czy kupię ponownie: Ten sam kolor raczej nie, ale na pewno chciałabym wypróbować inne kolory. Jednak obliczyłam sobie, że musiałabym wydać około 180zł by mieć je wszystkie!
7. Czy polecam: Trudno powiedzieć. Szminka ma raptem tylko 2 ml, jest mało wydajna i kosztuje 20 zł kupując ją albo przez internet, w przecenie albo w TKMaxxxie, a kolor jest na prawdę delikatny i szybko się ściera. Gdyby był tańszy- jak najbardziej, ale za tą cenę myślę, że nie opłaca się aż tak bardzo je kupować.

Czy Was też urzekło to wspaniałe opakowanie i pomimo cen i tak chcieliście kupić te słodkie szmineczki? Ja szczerze mówiąc, padłam ofiarą tej słodkości.. Ale myślę że jak stanieją to kupię jeszcze jakiś kolor. Obecnie marzy mi się Juicy Strawberry *.*
A jakie są Wasze ulubione kolory? :>

niedziela, 2 kwietnia 2017

Kolejny produkt z Tonymoly- tym razem balsam brzoskwinkowy


Balsam o zapachu brzoskwinki

Produkt ten tak jak większość rzeczy Tonymoly, urzekł mnie swoim wyglądem. Opakowanie jest w kształcie malutkiej brzoskwinki. Wiem też, że jest taki sam krem do rąk i przyznam szczerze, że strasznie na niego poluję :>
Balsam kupiłam w TKMaxxxie za 30zł. Na szczęście był nienaruszony, w przeciwieństwie do jego kolegi obok :P

Pierwsze wrażenie

Balsam ma delikatny i łagodny zapach i smak brzoskwini. Łatwo rozprowadza się na ustach i pomaga mi troszkę ze suchymi skórkami. Niestety często je miewam ze względu na fakt, że regularnie biegam. Wydychając powietrze (a jakby nie patrzeć jest tam woda w postaci pary) nawilżam usta, dodając jednak przez zimne powietrze, ostatecznie wracam do domu z popękanymi ustami i suchymi skórkami. Dlatego też potrzebuję dobrego balsamu, który doprowadzi moje usta do ładu. Akurat Balsam z Tonymoly robi to niezmiernie delikatnie. 
Warto też dodać, że sam produkt w opakowaniu ma pomarańczowe zabarwienie, na ustach jednak go nie pozostawia. Jedynie daje lekkie nabłyszczenie, no i oczywiście cudowny smak :)

Podsumowanie

Balsam ma przepiękne opakowanie, delikatny zapach i smak brzoskwini i lekko nawilża usta. Pojemność jego to 7g i jest dość wydajny. Opakowanie z tego co zauważyłam, jest odporne na wszelkiego rodzaju rysy. Jeżeli się zabrudzi, też bez problemu można to zetrzeć.

 

 

Ocena

1. Cena: 30zł
2. Dostępność: średnia. Nie znajduje się on w każdym sklepie z azjatyckimi kosmetykami co prawda, ale też nie występuje szczególnie rzadko
3. Opakowanie: przeurocze, ma kształt małej brzoskwinki
4. Dodatkowe cechy: opakowanie jest odporne na rysy i łatwo można go wyczyścić
5. Zapach i smak: brzskwiniowy
6. Efekty: lekkie nawilżenie, nabłyszcza usta
7. Dodatkowe funkcje: delikatnie pomaga w zwalczeniu suchych skórek
8. Uwagi: dość szybko się ściera i trudno się wchłania.
9. Wydajność: duża
10. Czy kupię ponownie: Raczej nie. Opakowanie zostawię i zrobię sobie w nim własny balsamik :P Według mnie cena jest za duża w porównaniu do efektów jakie otrzymuję
11. Czy polecam: Chyba tylko dla opakowania xD Jest na prawdę warte uwagi i myślę, że można je wykorzystać do czego innego. 
7/10

Kolejny produkt który urzekł mnie swoim opakowaniem. Chyba mam za miękkie serce! No trudno, ale czy Wy też ulegliście pokusie i macie ten balsam w swoim posiadaniu? Jakie są wasze spostrzeżenia na jego temat?