Tym razem opowiem trochę o moim tonerze ze Skinfood Peach Sake. Przede wszystkim, dlaczego go kupiłam? Ponieważ cóż.. potrzebowałam jakiegoś tonera! Miałam kremy, żele i pianki do mycia twarzy, kremy BB, lotiony.. Ale nie miałam w sumie pierwszego etapu pielęgnacji, czyli tonera. Nie ukrywam, że Skinfood to moja jedna z najbardziej ulubionych azjatyckich marek, także od razu postanowiłam poszukać jakiegoś produktu w ich wydaniu. Przeglądając oferty, natknęłam się właśnie na ten produkt. Sake jak każdy wie, to słynny alkohol japoński. Przypomniały mi się na początku same negatywne opinie na temat alkoholu w kosmetykach, mimo to przyznam ( i zabijcie mnie za to jeśli bardzo chcecie xD) ale alkohole dość służą mojej skórze. Niektórzy mówią, ze skóra jest po tym czerwona, że szczypie boli i podrażnia. Szczerze mówiąc to produkty alkoholowe najbardziej pomagały mi przy świecącej się cerze i nie zauważyłam żadnych chociażby wyżej wymienionych dolegliwości. Postanowiłam więc kupić ten toner z nadzieją, że pomoże mi z wcześniej opowiedzianym problemie skórnym. Ot, cała historia! :)
Pierwsze wrażenie
Przejdźmy do rzeczy: na początku trochę bałam się, że faktycznie moja skóra będzie wysuszona, obolała i nie polubi się ten produkt z moją cerą. Otworzyłam to szklane (i cholernie ciężkie) opakowanie i poczułam niebiański zapach brzoskwini- i alkoholu! Oj tak, zapach sake jest dość mocno wyczuwalny, ale co jest zaskakujące- produkt naniesiony na skórę ma zapach tylko brzoskwini.
Konsystencje ma zaś idealnie wodnistą i szybko się wchłania także produkt aplikują na rękę, potem na twarz i osobiście polecam bardzo tą metodę, ponieważ produkt nie marnuje się np. na waciku czy jak ktoś woli wacie. Dzięki temu produkt zostanie z nami na dłużej :) Oczywiście w dłonie też on sie trochę wchłania, ale naprawdę nieznacznie.
Na pewno chciałabym powrócić jeszcze do tematu samego opakowania. Przede wszystkim jest to szklane i tak jak wspomniałam ciężkie opakowanie co mi się na prawdę nie podoba. Jest to mój jedyny toner więc go wszędzie ze sobą mam, ale to ile on zajmuje miejsca w kosmetyczce to jeszcze nic, ale waga produktu to jest na prawdę koszmar. Jak wyjmuję i wkładam ten toner do kosmetyczki, na prawdę jest widać różnice. Jest to zdecydowanie najcięższy z mich kosmetyków. Nie wspominając o tym, że jest on szklany, co sprawia że ryzyko stłuczenia się toneru wzrasta o całe 100%! :P Nie jestem tym faktem zachwycona ale cóż zrobię.
Oczekiwania a rzeczywistość
Czego spodziewałam się po tym produkcie? Przede wszystkim, że sprawi iz moja skóra będzie bardziej stonowana. I to w sumie tyle! Ale, to czego ja wymagam od tego produktu, a to co on może mi zaoferować, to mogą być dwie różne rzeczy. I tak też jest. Także przechodząc do konkretów, to oferuje mi kosmetyk:
- pomaga w walce z wolnymi rodnikami
- zawiera witaminą A i C
- przeciwdziała starzeniu
- występujące naturalne kwasy w produkcie mają przeciwdziałać trądzikowi i pomagać w walce z bliznami potrądzikowymi
- ma efekty odmładzające dzięki kwasom występujących w brzoskwinie
- zmiękcza skórę i ją tonizuje
- poprawia ukrwienie skóry twarzy dzięki obecności sake
- pomaga w kontrolowaniu sebum i zwęża rozszerzone pory
- kwas kojowy działa rozjaśniająco na skórę
- zawiera peptydy które zwiększają produkcje kolagenu
Duże tego prawda? Teraz czas zastanowić się, co z tego się sprawdziło, a co jednak było tylko zwykłą obietnicą.
Przyjrzyjmy się najpierw temu, co można zauważyć niemalże od razu po nałożeniu produktu: skóra jest bardziej stonowana i znacząco widać, że mniej się świeci. Efekt ten utrzymuje się prawie że cały dzień. Kiedy w pośpiechu zapomnę użyć tonera i widzę moją buzię, pierwsze co myślę: "o! zapomniałam dziś użyć mojego tonera!" Także tu zdecydowanie sprawił się znakomicie. Drugą rzeczą jaką można zauważyć jest to, że skóra jest bardzo delikatna i przyjemna w dotyku, zaś wspomniany wcześniej efekt rozjaśnienia jest lekko widoczny, tak samo jak efekt zwężenia porów. Warto jednak też wspomnieć o tym, że delikatnie rozjaśnia blizny potrądzikowe i podczas jego stosowania zauważyłam, że trądzik nie aż taki niesforny. Oczywiście to duży plus, że spełnione zostało tyle obietnic, ale z drugiej strony, to tak na prawdę tylko efekt zmiękczania skóry i tonizowania jest spektakularny. Inne wymienione przeze mnie zalety są znikome. Niektóre bardziej- jak zwężanie porów, niektóre mniej- jak rozjaśnienie skóry i blizn potrądzikowych.
Ale co z resztą? Co ze produkcją kolagenu, starzeniem się i inne? To trudno jest zobaczyć, a tym bardziej stwierdzić czy to akurat ten produkt zadziałał w taki, a nie inny sposób. Tak jak pewnie i Wy, nie używam jednego kosmetyku, tylko kilku, dodatkowo trzeba wiedzieć że często niektóre właściwości się powtarzają, więc widoczny efekt mógł być przez skumulowanie konkretnych składników, a nie przez sam jeden produkt. Co do pozostałych efektów nie wiem czy zadziałał w jakikolwiek sposób ponieważ trudno mi sprawdzić jak tam się miewa moja synteza kolagenu XD, ale na pewni mogę powiedzieć, że jak zmarszczek nie miałam, tak dalej ich nie mam. Może gdzieś tam w duchu pomaga mi, ale tak jak wspomniałam: to może być tylko częściowo jego zasługa ;)
Podsumowania
Produkt jest duży i ciężki przez co trudno go ze sobą transportować. Na pewno ślicznie pachnie brzoskwinią, zaś zapach sake jest wyczuwalny tylko w buteleczce, na skórze już go nie czuć.
Skinfood Peach Sake Toner na prawdę świetnie się sprawdza jako produkt który stonuje mi skórę i ją zmiękczy, zaś trochę gorzej wypada w rozjaśnianiu i zwężaniu porów.
Myślę, że w podsumowaniu całego produktu warto wspomnieć o aplikacji: a mianowicie produkt nie ma żadnej pompki, psikacza czy czegokolwiek innego. Płyn wydobywa się poprzez pochylenie całości produktu co bywa trochę uciążliwe, nie wspominając że wydobywa się go naprawdę niewiele.
Skład chemiczny:
Water, Alcohol Deant., Butylene Glycol, Hexylene Glycol, Propylene
Glycol, Diethoxyethyl Succinate, Peg-60 Hydrogenated Castor Oil,
Oleanolic Acid, Hydrogenated Lecithin, Allantoin, Bis-Peg-18 Methyl
Ether Dimethyl Silane, Dimethicone, Stearyl Glycyrrhetinate, Disodium
Edta, Prunus Persica (Peach) Fruit Extract, Rice Ferment Filtrate
(Sake), Enantia Chlorantha Bark Extract, Chamomilla Recutita
(Matricaria) Flower Extract, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract,
Centella Asiatica Extract, Glycine Soja (Soybean) Seed Extract, Argania
Spinosa Kernel Extract, Serenoa Serrulata Fruit Extract, Sesamum
Indicum (Sesame) Seed Extract, Imidazolidinyl Urea, Methylparaben,
Fragrance
Ocena
1. Cena: 45zł kupione na ebay
2. Wydajność: dobra, stosuje już go ze 4 miesiące mniej więcej, a nie skończyłam nawet połowy. Jednakże gubię się w tych datach także proszę traktować to z dystansem :P
3. Zapach: z pojemnika czuć zapach sake i brzoskwini, zaś na skórze tylko brzoskwini
4. Pojemność: 135ml.
5. Dostępność: myślę że niska. Na polskich stronach prawie w ogóle nie można go dostać, a na zagranicznych zaś, tylko w niektórych.
6. Aplikacja: przychylenie całego pojemnika sprawia, że wydostaje się produkt. Jest to dość uciążliwie.
7. Opakowanie: szklane, ciężkie, ale bardzo ładnie ozdobione
8. Czy kupię ponownie: myślę, że tak ponieważ na prawdę świetnie się sprawdza!
9. Czy polecam: polecam osobom przede wszystkim które mają łojotokową skórę i alkohol ich nie wysusza.
10. Komu nie polecam: osobom które mają suchą skórę, skłonną do podrażnień. Z racji obecności alkoholu nie polecam osobom które mają otwarte rany np. spowodowane trądzikiem, ponieważ tylko się rana podrażni, zrobi się bardziej czerwona i sprawi wiele bólu.
Pochwalcie się jakich Wy tonerów używacie :) Może macie jakieś godne polecenia? A jak na Was działa alkohol w kosmetykach?
Ps: Obecnie z czystej ciekawości sprawdziłam ceny Skinfood Peach Toner i widzę, że jego cena drastycznie wzrosła. Nie jest to kwestia już 45 zł, a nawet blisko 100zł! To na prawdę dużo ;< Nie wiem czy warto będzie potem kupić kolejne opakowanie tego tonera jeżeli jego cena jest aż tak wysoka. Czy Wy tez mieliście taki przypadek, że kupiliście coś tanio, a potem cena produktu podwyższała?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz