czwartek, 25 maja 2017

Mój -prawie że- codzienny makijaż :3

Pomyślałam, że cały czas tylko piszę i piszę o pielęgnacji, a rzadko mówię o kolorówce. Jakie szminki, podkłady, bronzery... Postanowiłam więc ten post poświęcić przykładowemu "stylizowaniu się" :)

Przyznam, że specjalnie wybrałam na zrobienie tego posta taki moment, w którym moja skóra wygląda dość źle :P (głównie przez słońce i stres egzamionowy ;/,) ponieważ chcę pokazać Wam, jakie krycie mają moje "przeciętne kosmetyki" których używam zazwyczaj. Dodatkowo jeszcze, co da się na pewno zauważyć, kilka dni przed robieniem zdjęć kot mnie podrapał w powiekę xD przez co wygląda ona jak wygląda. Ale za to dzięki temu, też można sprawdzić jak kryje róż z Etude House  :D

 

1. Po kremie z filtrem używam kremu normalizującego z Green Pharmacy

Używam tego kremu, gdyż zazwyczaj kremy z filtrem są dość tłuste, przez co moja skóra się dość intensywnie świeci ;/ Krem troszkę matuję skórę, jednak często i tak muszę po nim na sam koniec użyć dodatkowo pudru permanentnego.

2. Baza Baby Chouse z Etude House SPF 33 PA +++, odcień różowy

Baza ma leciutko różowy kolor który wyrównuje koloryt skóry. Co prawda nie pomaga on na przebarwienia, ale cera po nim bardziej jednolicie wygląda. Produkt ma lekką konsystencje i ma przyjemny, słodki zapach. Bazę kupiłam od jednej dziewczyny z OLX i kosztowało to mnie 33zł






3. Krem BB z Holiki Holiki Sweet Cotton SPF 30 PA ++ 01 Soft Beige

O tym podkładzie już mówiłam, także tylko po skrócie powiem, że krem BB jest bardzo delikatny i lekki, szybko i łatwo się rozprowadza i dobrze dopasowuje się do koloru skóry. Nie ma on mocnego krycia, ale jak dla mnie jest wystarczający :)

 

 

 

 4.Korektor Sensique Correcting Palette
























Korektor zawiera 4 kolor: biały i żółty stosuje się na cienie pod oczami, zielony neutralizuje czerwone przebarwienia, i beżowy dla nadania twarzy kształtu ( ma ona bardzo jasny odcień i może służyć zarówno do modelowania jak i do rozjaśniania przebarwień). Korektor kupiłam w Rossmanie na 8.99zł. Dobrze się sprawuję, jednakże konsystencje ma on dość lepką i gęstą. Szybko i bez problemu nakłada się go na skórę, jednak jest on bardzo ciężki i rzadko go stosuję- chyba że na cienie pod oczami, tutaj to częściej go używam :P. Warto wspomnieć, że produkt jest dość wydajny, ale nie daje aż tak mocnego efektu jakby się spodziewało. Oczywiście, lekko pomaga w ukryciu różnego rodzaju niedoskonałości. Określiłabym go jako produkt ze średnim kryciem.

5. Czas na różne rozmaitości, czyli: cienie, brązy, róże i rozświetlacze...

1. Jako pierwsze używam czarnej kredki do oczu z Gosha 01 Black in Black. Napis się cały zdarł, więc nie widać skąd produkt. Kredka jest delikatna i łatwo się rozprowadza, jednak nie ma ona intensywnego koloru. Często muszę dwa razy zrobić linię, aby kolor był dość widoczny. Kredka kosztowała 30zł
2. Kredka biała z Essence, którą używam na dolną powiekę. Raczej nie robię zbyt widocznej i mocnej tej kreski, raczej wolę by była ona delikatnie widoczna. Nie pamiętam kompletnie ile ona kosztowała, ale kojarzy mi się, że około 10zł
3. Holika Holika Waterdrop Sparclick Shadow 01 Peach Tok Tok-  kolorówka z Holiki którą zdobyłam na e-bay'u jest na prawdę świetna. Jest delikatna, subtelna i nie rzuca się mocno w oczy. Proponowane raczej do delikatnego makijażu. Bardzo dobrze widoczne są drobinki - chyba- brokatu, które utrzymują się cały dzień. Produkt o ile delikatnie się rozprowadza, to sam w sobie jest dość ciężki. Jest faktycznie wodoodporny, nie tak łatwo go zmyć, ale za to, bardzo szybko wchodzi w zmarszczki na powiekach, co daje mu dość sporego minusa, gdyż jak przychodzę do domu, to przyznajmy szczerze- wygląda to trochę dziwnie. Waterdrop Sparclick Shadow kupiłam za 30zł na e-bay'u. Nie pamiętam dokładnie sprzedawcy, ale wiem, że na pewno zamawiałam z Korei :)
4. Blush Bourjois Paris 10 Chataigne Doree- mój ulubiony brązer ze wszystkich jakie obecnie posiadam. Kosztował mnie 37zł- kupiłam go w znajomej drogerii po troszkę niższej cenie. Produkt sam w sobie się dobrze sprawuje. Sprawnie się rozprowadza i jest średnio napigmentowany- zazwyczaj muszę ze 2-3 razy pomalować pędzelkiem wybrane przeze mnie miejsce, aby był dyskretnie widoczny.  Również posiada w sobie drobinki brokatu, które się ślicznie mienią w słońcu :)
5. Lioele Carry Me Blusher 01. Cutty Pink . Delikatny róż na policzki z Lioele, który już nie zawiera mieniących się drobinek, a za to nadaje troszeczkę matu. Łatwo się go aplikuje dzięki gąbeczce. Jest bardzo wydajny, mały i ma ładne opakowanie :) Raczej jest bezzapachowy. Ten produkt również zakupiłam przez OLX za 30zł. Lubię osobiście stosować go na sam przód twarzy- gdzieś z 0.5cm od noska. Taki sposób nałożenia różu sprawia, że osoba wygląda młodziej (choć ja i tak wyglądam jak przedszkolak), niewinniej i bardzo uroczo *.*
6. Secret Beam Highlighter Etude House- skromny rozświetlacz kosztujący całe 7,44$ na Jolse. Produkt bardzo mi się podoba, jednak uważam, że jest troszkę aż za bardzo napigmentowany, ponieważ na prawdę, ja tylko trochę ten mój pędzel wsadzę do opakowania, nałożę to co się ostało na skórę, i buzia świeci się niemalże jak choinka! Także jeżeli ktoś zamierza zakupić w przyszłości ten produkt- uważajcie z jego intensywnością! 
7. Tint Fresh Cherry Etude House. Kupiłam go na e-bayu za 3.64$ i obecnie posiadam dwa w swojej kolekcji: PK001 Cherry Pink i OR201Cherry Peach. Na ustach mam akurat 001 i jest  na prawdę wyjątkowo wydajny. Gdy nałożyłam sobie go testowo na rękę, to nie zliczę, po którym umyciu mi dopiero zszedł kolor. Jest bardzo intensywny- przynajmniej róż- i długo się trzyma. Jedynie tłuste jedzenie może zmyć kolor z tego co zauważyłam. 

6. Koniec malowania, teraz czas wyjść z domu!

Oczywiście mówię to żartobliwie. Cieszę się sama z siebie, że nie mam tak że wstydzę lub boję się pokazać bez makijażu na ulicę. Chociażby pokazuje Wam swoją buzię, która kompletnie jest nie w formie. 
Chciałam napisać ten post abyście po prostu zobaczyli, jakich kosmetyków przykładowo używam jak gdzieś wychodzę, jednak pomimo tego i tak zachęcam Was do zastanowienia się nad tym, czy bez problemu potrafilibyście pokazać się kompletnie bez make-up'u? Przyznam szczerze, że w gimnazjum i pierwszych dwóch latach liceum właśnie tak myślałam " O kurcze zaraz się spóźnię! A nawet się nie umalowałam.. trudno, jak raz będę troszkę po czasie to się nic nie stanie..." Też tak mieliście? Zorientowałam się, że i malowanie się może być swojego rodzaju uzależnieniem- wolę nie wyjść z domu w ogóle, niż mam wyjść bez makijażu- tak myślałam. Teraz już wiem, że makijaż to fajna, ciekawa i przyjemna rzecz, o której się można sporo dowiedzieć, precyzować, próbować różnych rzeczy, ale właśnie: jest to przyjemność, a nie mój codzienny obowiązek. Wiele razy wychodzę z domu bez niczego jeżeli mam ochotę. Myślę, że od kiedy dla mnie malowanie stało się opcją, a nie przymusem, czuję się  o wiele lepiej. Przynajmniej mam mniej nerwów, bo jak wiem, że się zaraz spóźnię, to nie idę się malować tylko szybko biegnę na tramwaj, albo wsiadam do auta!
Ale po co o tym piszę? Bo wiem, że dla mnie to był problem. Stało się to taką kulą u nogi. Tłumaczyłam sobie- ale jeżeli od tego czuje się lepiej, wyglądam też lepiej.. to czemu mam przestać do robić? I tu pojawia się odpowiedź: ponieważ to cało "malowanie się" stało się też moim ograniczeniem. Coś przez co się nie raz spóźniałam, nie raz się denerwowałam. Po pewnym czasie zaczęłam zastanawiać się, czemu tam się dzieję. I myślę, że odpowiedź jest dość prosta: brak pewności siebie i zaakceptowania swojego wyglądu. 
Czy też tak miałyście? Jeżeli nie, to na prawdę niezmiernie się cieszę, że macie takie podejście! Pielęgnujcie je całym sercem. Jeżeli jednak same przed sobą przyznacie, że faktycznie makijaż jest to co, bez czego nie potraficie się ruszyć z domu- zastanówcie się, czy nie warto tego zmienić? Nie musi to być od razu głęboki skok, że przychodzicie w 100% bez makijażu, ale np: przyjdzie bez pomalowanych oczu, jednego dnia zaś możecie użyć mniej podkładu, kolejnego jeszcze mniej... I Wy sami i wasze otoczenie przyzwyczai się do tego i prawdopodobnie nawet nie zauważą, że jeszcze tydzień temu była szpachla podkładu na twarzy, a dziś macie tylko puder na twarzy. Chcecie spróbować?
Najważniejsze jest aby czuć się dobrze ze sobą. Jeżeli czujecie się z tym dobrze i nie widzicie problemu: kontynuujcie, jeżeli zaś sami widzicie, że jest to jednak typowe uzależnienie, na prawdę zachęcam szczerze do zrobienia tych małych kroków, które pomogą Wam sprawić, że makijaż to będzie tylko przyjemność i opcja, a nie obowiązek!


Jeżeli spróbowałyście tego sposobu napiszcie, jak Wam to wychodziło, jak się czułyście i czy Wasi rówieśnicy zauważyli zmianę? Myślę, że to będzie ciekawe doświadczenie :) Ja spróbowałam i nie żałuję ! :D


czwartek, 11 maja 2017

Asian Box numer 4- Hit czy kit?

Ten box jest moim pierwszy boxem z firmy myasia.pl. Za paczkę zapłaciłam 132.95, zaś cena jej sama w sobie przekracza 380z brutto i znajduje się tam ponad 15 produktów.
 Szczerze przyznam, że domyślałam się-chyba tak jak wszyscy XD- że głównymi produktami w boxie będzie seria Gudetama z Holiki. Także nie było dla mnie większego zaskoczenia gdy otwierając paczkę, pierwsze co zobaczyłam to właśnie Gudetame! Jednak.. ah.. myślę, że zamiast asian box, powinno nazywać się to mask box. A czemu? Zobaczcie sami..

Pierwsze wrażenie

Na początku poza chaosem był zachwyt: o jakieś fajne kosmetyki z Holiki, nie znam w ogóle tej serii i w końcu mam okazję poznać ją bliżej. Jednak gdy wypakowałam już wszystko co było w paczce patrze, ze tam jest tyle masek, że mi prawie całe biurko zajmują! Jak dla mnie lekka przesada, że było ich tam aż tyle.
Były 4 główne produkty. Czas się więc im przyjrzeć!

Co kryje za sobą to małe pudełeczko? 

Oto spis produktów które były w asian boxie. Zaczynamy od głównych produktów, a kończymy na próbkach:



1. Lazy & Joy Custard Hand Cream 34.99zł
Krem na za zadanie intensywnie i długotrwale nawilżyć skórę dłoni, a także regeneruje i chroni przed szkodliwym działaniem środowiska zewnętrznego. Ma w sobie ekstrakt z aloesy, masło shea, mleko. Ekstrakt z oleju słonecznikowego ma działanie antyoksydacyjne i przeciwzapalne, także zmiękcza naskórek. Mleko zaś zatrzymuje wodę w głębszych warstwach skóry i nadaje elastyczności.



2.Gudetama Ceramid Capsule Cream 89.99zł
Grudki znikają po rozsmarowaniu

Krem na za zadanie dogłębnie nawilżyć suchą skórę. Zawiera albuminy jajka kurzego, które ujędrniają skórę i przechowują wilgoć, co sprawia, że efekt nawilżenia utrzymuje się przez dłuższy czas.
Żółte grudki to kompleks ceramidowy i ekstrakt z żółtka jajka kurzego, gdzie kompleks regeneruje uszkodzenia skóry, chroni przed wysuszaniem się naskórka, oraz stanowi barierę przed szkodliwymi czynnikami środowiska zewnętrznego. Ekstrakt z żółtka nadaje skórze lecytyny i proteiny, dzięki czemu skóra jest bardziej jędrna i elastyczna.

3.Aloe 92% Shower Gel 18.99zł
Żel ma za zadanie dokładnie umyć ciało ( w sumie jak każdy żel). Nadaje efekt nawilżenia i odświeżenia. Produkt jest naturalny i nie zawiera konserwantów, parabenów i sztucznych barwników. Nadaje się do każdego rodzaju cery.

Opakowanie Cushion'a
4. Lazy & Joy Face 2 Change Tone-Up Cushion
Cushion posiada wysoki filtr przeciwsłoneczny, rozjaśnia skórę i zakrywa niedoskonałości. Posiada właściwości pielęgnacyjne i przeciwzmarszczkowe.

5. Maski Pure Essence Mask Sheet. 10.99 za każdą maskę
Zestaw 10 masek bawełnianych w płachcie, które zawierają ekstrakty z owoców i roślin. 
-Rose: nawilża, zmiękcza i wygładza skórę. Zawiera witaminy A, B, E, K. Rozjaśnia plamy depigmentacyjne i piegi. Zapobiega tworzeniu się zaskórników
-Pearl: regeneruje, nawilża i wzmacnia. Przyczynia się do samoodnowy skóry i opóźnia procesy starzenia się. Maska dodaje blasku i energii, więc jest przeznaczona dla osób o skórze poszarzałej i zmęczonej. Rozjaśnia przebarwienia i łagodzi podrażnienia
-Green Tea: oczyszcza, odświeża i tonizuje. Działa przeciwbakteryjnie, hamuje rozwój stanów zapalnych. Ma właściwości kojące. Polecana dla osób z trądzikiem.
-Strawberry: odżywia i pielęgnuje skórę. Złuszcza i tonizuje, działa przeciwzmarszczkowo dzięki antyoksydantom, niweluje plamy i przebarwienia dzięki obecności witaminy C. Polecana dla osób o skórze łojotokowej, poszarzałej. 
-She Butter: nawilża, regeneruje i wygładza. Redukuje zmarszczki, wygładza i zmiękcza
-Avocado: nawilża i regeneruje. Reguluje gospodarkę wodno-elektrolitową, goi i regeneruje. Polecane dla osób o skórze szarej, uszkodzonej i popękanej. 
-Cucumber: łagodzi, odświeża i koi. Zmniejsza opuchliznę na twarzy i działa przeciwzmarszczkowo. Tonizuje i rozjaśnia. Polecane dla osób z szarą skórą, pozbawioną blasku
-Rice: nawilża i uelastycznia. Działa przeciwzmarszczkowo i rozjaśniająco
-Acai berry: redukuje zmarszczki, niszczy wolne rodniki
-Lemon: rozjaśnia, oczyszcza, ściąga rozszerzone pory. 

6. Makgeolli Brightening Mask 8.99zł
Zawiera ekstrakt z fermentowanego ryżu. Rozjaśnia, odżywia i nawilża skórę. Ściąga i zamyka rozszerzone pory, dzięki ekstraktowi z brzoskwini. Lukrecja przyspiesza gojenie się ran.

7.Lioele Intensive Time Reversing Snail Mask 12.99zł
Ekstrakt ze ślimaka wpływa na produkcje kolagenu. Maska nawilża i chroni skórę, działa przeciwzmarszczkowo dzięki ekstrakcie z oczaru wirginijskiego oraz rozjaśnia przebarwienia.

8.Holika Honey Joicy Mask 9.99zł
Odświeża i nawilża. Polecana do osób z cerą suchą, normalną i wrażliwą. Rozjaśnia i działa przeciwzmarszczkowo. 

9.Gudetama Pignose 3Step Kit 19.99zł
Zestaw ma za zadania oczyścić dogłębnie pory i składa się on z 3 etapów, polegających na otwarciu zaskórników, usunięciu z nich zanieczyszczeń i zamknięciu porów

10.Gudetama All Kit Sheet 19.99zł
Zestaw chusteczek oczyszczających.Step 1 to chusteczka głęboko oczyszczająca make up.Step 2 to maska która dogłębnie nawilża i odświeża. 

11. Próbki. ( widoczne na zdjęciu)
Maska i próbki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oczekiwania, a rzeczywistość

Gdy dowiedziałam się że za 132zł ponad mogę mieć asian box o wartości co najmniej 380zł brutto, pomyślałam, żer to się na prawdę opłaca i od razu złożyłam zamówienie. Patrzyłam na to, co Holika Holika może zaoferować swoich zestawem Gudetamy. Powiem szczerze, że na prawdę nie spodziewałam się dostać akurat tych produktów. Myślałam bardziej o czymś do oczyszczania, może All in One Master albo Cushion BB. Jedyne co, to domyśliłam się kremu do rąk. Choć słyszałam komentarze, że akurat krem do rąk był kompletnie zbędny bo często kobiety mają po kilka takich produktów, to przyznam, że ucieszyłam się, że znalazłam go w paczce.
Ale główny temat: maski. Według mnie zdecydowanie przesadzili. 15 produktów.. liczyłam ewentualnie na miniaturki, może ze 3 maski, ale nie aż 13masek! To lekka przesada. Z tego względu bardzo zawiódł mnie ten box.
Po prawej stronie mam nałożony Cushion Tone-Up, widać że nie jest tak mocno biały na skórze jak to się o nim mówi
Jeszcze jedną rzecz jaką chciałam omówić to Cushion Face 2 Change Tone-Up który wzbudził kontrowersje. Ja akurat jestem blada, więc nie sprawił mi ten produkt problemu, a wręcz przeciwnie: właśnie szukałam fajnego kremu mocno rozjaśniającego, więc bardzo ucieszyłam się z tego produktu. Jednak co z osobami o przykładowo oliwkowej karnacji? Albo osobach, które nie chcą być blade? Tu pojawia się problem, dlatego też na ten produkt pojawiło się dużo negatywnych komentarzy, a nawet skarg: "tyle zapłaciłam za to, a dostałam coś co mi się kompletnie nie przyda" Jak tak o tym pomyśleć, też bym była zła. Także jeżeli ktoś by chciał zamówić całego asianbox'a musi się zastanowić, czy na pewno chciałby i ten produkt w swojej kolekcji. Poza rozjaśnianiem jednak, Cushion ma też wysoki filtr, także to go troszkę ratuje. Dodać jednak trzeba ważną rzecz: produkt owszem, jest biały, na skórze też jest niesamowicie jasny, ale po jakimś czasie (około 3 minutach) zlewa się ze skórą i ledwo go widać. Dwie godziny temu nałożyłam go sobie na połowę dłoni i teraz widzę tylko niewielką różnicę między częścią zamalowaną, a niezamalowaną.  Także warto i o tym pamiętać przed zakupem tego produktu.

Podsumowanie

Ogółem te główne produkty bardzo przypadły mi do gustu. Podoba mi się zapach kremu do rąk, Cushion Tone-Up też świetnie dopasowuje się do mojej cery, krem z ceramidami też jest całkiem dobry, ale na pewno jestem trochę zła na to, że dali miniaturkę żelu z aloesem. Na prawdę już mogli dać tą większą wersje ;/
Co do masek tak jak mówiłam: zdecydowanie za dużo. Wolałabym dostać ze 3, a w zamian za to jakiś inny, fajny produkt. Jednak czasu już nie cofnę, a nawet i, to i tak bym tego nie zrobiła. Ja jestem zadowolona, jednak nie byłam aż tak usatysfakcjonowana jak spodziewałam się, że będę. Mimo to, cieszę się, że posiadam oryginalnego, całego asianbox'a ze strony myasia.pl. Dla tych co chcieliby kupić ten box, a nie zdążyli na wcześniejszy termin, można go jeszcze kupić ale już za 169,95 + przesyłka. Produkt jest do wyczerpania zapasów, jednak na internecie raczej nie było zbyt dużo pozytywnych opinii także możliwe, ze będzie jeszcze przez jakiś czas :)

A jakie są Wasze doświadczenia z asianbox'ami? Może też pokusiliście się o 4 edycje? Jakie są Wasze wrażenia? 
Jeżeli macie jakieś pytania, lub chcielibyście o czym porozmawiać, to zapraszam w komentarzach lub też na maila: trocheazjiwkosmetykach@gmail.com



sobota, 6 maja 2017

Trochę spóźnione: co kupiłam na przecenie w Rossmanie -55%

Nie będę ukrywała, że długo wyczekiwałam na ową przecenę w Rossmanie. Zaskoczył mnie jednak fakt, że zamiast tych wiecznych 49% , było 55%! Oczywiście, nic nie ma tak od razu, więc poczytałam na szybko, co trzeba zrobić by uzyskać tą przecenę. Mianowicie- trzeba było pobrać aplikację na telefon. Warto też zobaczyć dokładną nazwę aplikacji, gdyż jak chciałam ją pobrać za pierwszym razem, to chcieli ode mnie pieniądze. Także zanim pobierzecie- sprawdźcie czy to aby na pewno ta, wymagana aplikacja.

Pierwsze wrażenie

Moja pierwsza reakcja: " no idźcie sobie ludzie stąd! Chce się dostać do mojej ulubionej marki, a nie mogę bo jakieś babsko stoi i gada sobie z koleżanką! Agrrrrr" Więc tak.. tłum był przeogromny. Jednak po kilku wciśnięciach się między ludźmi udało mi się dostać do tych marek co najbardziej chciałam, czyli Bourjois, Rimmel, MaxFactor, Wibo.
Jednak moje łupy są tylko z jednej firmy. Nie trudno się domyśleć jakiej ;)
Jednak przyznam że bardzo chciałam sobie kupić nowy podkład z Bourjois - Healthy Mix. Czytałam recenzje tego produktu i byłam na prawdę zachęcona przez to kupnem, jednak ile razy nie byłam (a byłam 3 razy na tej przecenie) to ani razu nie było jedynego numeru jaki mi pasuje, czyli 51 ;/
Mimo to jestem zadowolona z produktów jakie kupiłam, a szczególnie ze szminek, ponieważ najbardziej mi na nich zależało. Więc teraz mam całą wymarzoną kolekcje! Nie są w niej zawarte wszystkie kolory tej serii, ale są za to wszystkie te, które najbardziej mi się podobają.
Planuję też zrobić jeden post o wszystkich szminkach/ pomadkach/ błyszczykach jakie posiadam. Pewnie rozbiłabym to na mniejsze części, ale zanim to zrobię, troszkę czasu minie :)
Zaś co do pudru permanentnego, przyznam szczerze, że nie testowałam go jeszcze, ale jak to zrobię to na pewno podzielę się z Wami tą informacją :)

Podsumowanie

O ile przecena w Rossmanie -55% jest na prawdę korzystna dla naszych portfeli, to mam wrażenie, że nie jest korzystna dla naszych uszu! Jest dość głośno, jest duży tłum, ciężko się przecisnąć gdziekolwiek i dodatkowo, często te najbardziej popularne produkty się szybko wyprzedają i nie ma możliwości ich dostać. Ale na to trzeba się przyszykować, np: wziąć odpowiednio wcześnie namiot i śpiwór i czekać aż otworzą sklep :P