Salon kosmetyczny Yasumi i moje przygody
Walka z rozszerzonymi porami cały czas stoi w miejscu, pomimo licznych kosmetyków i dołożenia wszelkich starań, aby je zredukować. Jak na razie udało mi się je minimalnie zmniejszyć, ale nie w zadawalający mnie sposób. Dodatkowo pojawiające się gdzieniegdzie przebarwienie nie poprawiają mi jakoś szczególnie samopoczucia, dlatego też postanowiłam udać się do salonu kosmetycznego aby dokonać bardziej drastycznych zabiegów.A oto moja przygoda...
Pierwsze wrażenie
Żebyście tylko wiedzieli jaka byłam zaskoczona gdy przeszłam przez próg salonu! Wszystko było takie.. takie czyste, przejrzyste, estetyczne.. No miejsce wręcz idealne dla mnie. Wystój mieli jeszcze świąteczny co prawda, jednak było widać, że cały salon prezentuje w sobie nieprzeciętną klasę, która pozytywnie na mnie wpłynęła.Panie były sympatyczne, uśmiechnięte i od razu dały mi do wypełnienia ankietę, czy nie mam uczuleń, czy mam bądź miałam jakieś choroby które mogą utrudnić zabieg, czy mam implanty XD i inne. Już tym faktem pozytywnie mnie zaskoczyły i sprawiły, że obdarzyłam je dużym zaufaniem.
Konsultacja
Po ogólnym przedstawieniu się poszłyśmy do pokoju zabiegowego i Pani obejrzała mają buzię pod wielką rażącą lampą oceniając mój stan skóry. Powiedziałam, na czym najbardziej mi zależy i co bym chciała uzyskać po czym dobrała do mnie indywidualnie kosmetyki i zabiegi, które mogą spełnić me oczekiwania.Zabawę czas zacząć!
Jak widać problem z rozszerzonymi porami jak jest tak jest;/ |
szczęście po 7min. był już koniec mych mąk i przeszliśmy do mikrodermabrazji- lub prościej, usuwanie martwego naskórka.
Jednym z końcowych etapów zabiegu była D’arsonvalizacja skóry. Co to jest? Jest to masaż prądami który ma działanie bakteriobójcze i bakteriostatyczne. Zabieg stosowany jest dla osób o cerze tłustej, łojotokowej która miała stosowane np. manualne oczyszczanie twarzy.
Przyznam szczerze, że gdy kosmetyczka powiedziała mi że będzie mnie traktować prądem nie byłam jakoś szczególnie przestraszona, jednak gdy pierwszy strumień poleciał aż odskoczyłam z fotela XD Dala troszkę za dużą moc i się mega przestraszyłam. Ale czego się nie robi dla urody... Zabieg był kontynuowany i nie był on bolesny, lecz dało się odczuć na początku lekkie i przyjemne ciepło, które następnie zamieniło się w uciążliwe uczucie gorąca. Kosmetyczka na szczęście kończyła D’arsonvalizacja skóry więc mogłam odetchnąć z ulgą :D
Ostatnim zabiegiem było nałożenie maski algowej z dodatkiem ekstraktu z wody ryżowej. Maska ta miała nawilżyć, zwężyć pory i rozjaśnić skórę. Miałam ją na około 20 minut po czym ciepłą wodą zdjęła wszystko i nałożyła na twarzy tonik ryżowy, a na samym już końcu calusieńkiego zabiegu krem azelainowy który był wielkim ewenementem całego rytuału!
Jest to krem który normalizuje, złuszcza, działa przeciwzapalnie i rozjaśniająco, reguluje wydzielanie sebum i ujednolica kolor skóry. Dużo tego prawda? Niestety mala gapa ze mnie i zapomniałam zrobić zdjęcia od razu po zabiegu i wieczorem tego samego dnia, więc nie będziecie w stanie zobaczyć tego jak moja skóra wyglądała po całych zabiegach, ale muszę przyznać, że tak jak nadmiar sebum niezależnie od kosmetyków jakie zastosuje pojawia się po 2 godzinach, tak po tym kremie miałam nos idealnie matowy nawet po 6 godzinach! Na szczęście dostałam próbkę także mogę Wam następnym razem pokazać jego niesamowite działanie :)
Minus jest jeden...CENA. Kosztuje 135zł za 50 ml. Jest on jednak bardzo wydajny ( z tego co powiedziała kosmetyczka) i szybko się wchłania (to już moja uwaga). Także być może za jakiś czas- pewnie dłuższy xD- pojawi się na mojej półce. Mam dziwne przeczucie, że będzie to najlepszy kosmetyk jaki miałam!
Efekty
Koniec końców poza wspaniałymi efektami kremu z kwasem azelainowym nie zauważyłam większej poprawy. Ale jest to jednak mój pierwszy zabieg, także nie spodziewam się nie wiadomo czego. Całość zabiegu trwała około godziny i zapłaciłam za nią 150zł, gdzie gdy dzwoniłam do innych salonów kosmetycznych ten sam zabieg oferowali mi za 200zł. Jeden nawet ogłosił, że 250zł to cena minimalna! Także pod względem pieniężnym bardzo sobie chwalę i jestem zadowolona.Dodatkową i ważną informacją jest fakt, że ten zabieg nie trzeba wykonywać non stop. Gdybym miała co 3 tygodnie tyle wydawać to bym nie miała co jeść XD, więc opcją którą proponują jest to, że co te 3 tygodnie można zastosować sam zabieg kawitacyjny który kosztuje około 75zł. Jest to już o wiele mniej i utrwali efekt początkowego zabiegu. Jednak wydaje mi się że na przykład 3 czy 4 razy do roku może warto cały ten zabieg przejść jeszcze raz, aby cera wyglądała na świeżą, a wypryski nie pojawiały się tak często i nachalnie jak zazwyczaj.
Rzeczą która mnie zaskoczyła był fakt, że następnego dnia jak się obudziłam miałam trochę niedoskonałości na skórze, które raczej nie powinny się pojawić po takim zabiegu... Bardzo mnie to zezłościło, jednak przypomniałam sobie jedną rzecz... Być kobietą, być kobietą! Niestety nie każdy ma bezproblemowe kobiece dni. U mnie objawia się to wypryskami które są niesamowicie uciążliwe :/. Jednak mój gniew zdał się niepotrzebny, ze względu na to, że tego samego dnia po południu już ich praktycznie nie było! Tak jak szybko się pojawiły, tak szybko zniknęły. Widać działanie bakteriobójcze dało się we znaki. Choć sam fakt pojawienia się ich jest dla mnie niezrozumiały.. Tłumacze to zbliżającymi się kobiecymi dniami, ale nie wiem czy to dobry tok myślenia z mojej strony.. Może Wy macie jakieś pomysły?
Na czole sprawa wygląda trochę lepiej, jednak bez szału |
Ostatecznie moja skóra po tym jest znacząco bielsza, milsza w dotyku, jednak problem z porami jak był, tak jest. Mam nadzieję że z następnymi zabiegami ów problem się zmniejszy.
Polecam także zabiegi w salonie Yasumi, nie tylko ze względu na jakość i cenę, ale także ze względu na klasę którą prezentują, sterylność, a także nie można im odmówić sympatii i dobrego podejścia do klientów. :)
Do następnego, PAPA! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz